wtorek, 25 grudnia 2012

Życzenia ;D


Wszystkim moim czytelnikom życzę wesołych świąt, udanego sylwestra
Wszystkiego o czym marzycie  i żeby ten rok był lepszy od poprzedniego ;D . <3

PS: Za niedługo ukaże się nowa notka ;D. <3

poniedziałek, 3 grudnia 2012

oo5 ,,Przepraszam"


**********************************************

Fay:
Byłam tak zaskoczona, że nie zauważyłam jak krew spływa mi po białej koszulce.
-No szlak by to trafił- powiedziałam pod nosem.
Ciocia była przy mnie, pomogła mi wstać.
-No dobrze. Trzeba iść z tym do pielęgniarki bo jeszcze wda się zakażenie.
-Elena ze mną pójdzie, albo Diana, prawda??-zapytałam.
-Oczywiście- powiedziały obie równocześnie. 
Zostawiła mnie na pastwę kuzynki. Zamiast iść do sekretariatu, najpierw skierowałyśmy się do pielęgniarki.
Powiedziała tylko, że mam uważać na siebie. Jakby Amerykę odkryła.
Poszłyśmy po plan. Na trzeciej lekcji wszystkie miałyśmy historię.
-Nie, nie, nie. Ja nie wierzę. -powiedziała Elena do Stefana, który gdy tylko przyszedł objął Elenę.- Klaus uczy nas historii?? Co to kurde za gra??
-Nie wiem. Ale myślę, że próbuje nas pilnować. 
Ciekawa jestem o czym ta dwójka znów gada. Zawsze rozmawiali o rzeczach nie zrozumiałych dla mnie.
Najpierw maiło być jakieś powitanie w auli, więc wszyscy się tam udali.
Dwie godziny nudów. Byłam tak zmęczona, że pod koniec, gdy przedstawiali nauczycieli już nie kontaktowałam. Diana co 20 minut klepała mnie, żebym nie zasnęła.
Potem były gromkie oklaski i zaczynały się lekcje. Czyli mieliśmy historię.
Poszłam z Dianą za Eleną i Stefanem. Gdy weszliśmy od razu skierowałam się na koniec klasy, a za mną Diana. Klasa była pustą, więc było w czym wybierać. Uczniowie zaczęli wchodzić do klasy i zajmować miejsca w najdalszych, wolnych miejscach sali.
Zadzwonił dzwonek. Do klasy wpadł facet, który mnie dziś rano prawie potrącił.
Wziął kredę i napisał na tablicy dużymi literami NIKLAUS MIKAELSON.
Zaczęłam się śmiać. Takie staroświeckie imię. Chyba rodzice go nie kochali.
-Niklaus Mikaelson- powiedział- ale możecie mówić do mnie Klaus.
Chciałbym was dziś trochę poznać- kontynuował - więc się przedstawcie.
Wszyscy po kolei mówili to o co ich zapytał. Doszło do Eleny. Wstała.
-Ty nie musisz się przedstawiać. Ciebie znam Stefana też, więc was pominę.
Teraz ja. Wstałam, uśmiechnęłam się drwiąco i facet nawet nie spoglądając na mnie zapytał.
-Imię i nazwisko??
-Justin Bieber.
Cała klasa zaczęła się śmiać. Facet spojrzał na mnie, widać w jego oczach było, że jest zły.
-Jeszcze raz spokojnie zapytam imię i nazwisko??
-No, a ja jeszcze raz spokojnie odpowiem Justin Bieber..
-Nie wiem czy dla ciebie to jest śmieszne, ale dla mnie nie. Mówisz jak się nazywasz albo do dyrektora.
-Wysyłasz mnie do dyrektora bo sam nie umiesz sobie dać rady??
W chwili znalazł się przy mnie. Złapał mnie za rozwalony łokieć i wyprowadził z sali.
-Boli??- zapytał z drwiną w głosie.
Ramię bolało mnie jak diabli, ale nie chciałam pokazać mu, że zaczynam się go bać.
-Nie.- odpowiedziałam.
 Ścisnął łokieć jeszcze mocniej. Zacisnęłam zęby.

Klaus:

Tak ciężko było mi ją ranić. Ciężko było mi nawet na nią patrzeć. Nie wiem nawet jak wytrzymam ten rok.
Ciągnąłem ją w stronę gabinetu dyrektora.
-Widać mama nie nauczyła cię kultury- powiedziała.
-Bo?
-Bo jakbyś nie wiedział na kobiety się ręki nie podnosi, a po drugie ile może kosztować powiedzenie głupiego przepraszam??
-Dużo. Nie lubię pewnych siebie dziewczyn.
-Przepraszam.- szepnęła.
-Co?? Za co??-zapytałem już zmieszany.
-Za to w klasie. -spuściła głowę w dół.
Boże ona wyglądała identycznie jak Elizabeth. Nie wiedziałem co zrobić, byłem w siódmym niebie móc na nią patrzeć.
-Dobra idź do łazienki i za pięć minut wróć do klasy, ale jak jeszcze raz się tak zachowasz to nie będę taki miły. 
Szybko pobiegła, a ja wróciłem się w stronę klasy. Nigdy więcej nie pozwolę jej do siebie dotrzeć.
Nie będę na nią zwracał uwagi. Muszę, by jej nie skrzywdzić.

***********************************

I jak się podoba??:D Mi w sumie średnio. Jeszcze myślę jak to rozwinąć, ale coś mi do głowy przyjdzie kiedyś. Liczę na jakieś komentarze :D Pozdrawiam :*

wtorek, 30 października 2012

oo4 ,, Niech się panienka nauczy chodzić. Do widzenia."


***********************************************

Fay:

Wyszłyśmy po jakiś 20 minutach. Boże jak ja się bałam. Ale już po wszystkim. Razem z Dianą postanowiłyśmy, że pójdziemy na lody.
-Ale miałam stresa - powiedziała Diana.
-A co myślisz, że ja nie??- zapytałam.
-No raczej też, ale dobrze, że już po wszystkim.
Przytaknęłam jej bo nie chciałam więcej nic mówić. Poszłyśmy do budki z lodami. Ciocia Jenna powinna być za 10 minut to spokojnie sobie zjemy. 
Ja oczywiście wzięłam cytrynowe a Dian czekoladowe.
-Kurde jutro rozpoczęcie roku, a ja nie mam ochoty iść.
-Fay jak zawsze. Powiedz mi tylko na co ty masz ochotę.
-Hmmm... No jakbyś nie wiedziały gorących Latynosów.  
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Była 18.30 a cioci nadal nie było. Czekałyśmy jeszcze 30 minut i nic.
-Chodź przejdziemy się bo to bezczynne czekanie jest bezsensu.
Ok 20 byłyśmy w domu. Byłam tak zmęczona, że nie umiałam wejść po schodach.
Razem z Dianą wczołgałyśmy się, ciocię było słychać z kuchni krzyczała na Elenę.
-Co ty sobie, wyobrażasz młoda damo??
Nic głucha cisza. Weszłam do kuchni zrobiłam srogą minę i powiedziałam:
-A o mnie to oczywiście wszyscy muszą zapomnieć tak?? Szłam taki kawał drogi z buta, a tobie to nie przeszkadza tylko krzyczysz na wszystkich . Zastanów się sama co robisz bo ja mam tego dość.- skończyłam i wyszłam z kuchni, szybko wbiegłam po schodach i wpadłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Nie miałam znów na nic siły. Ostatnio jestem strasznie podenerwowana, mam mętlik w głowie.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
Nie wiedziałam nawet sama kiedy zasnęłam.

Klaus:
Siedziałem sam w tym wielkim budynku. Ciekawe gdzie resztę wywiało.
Ciekawiło mnie co się z nimi dzieje. 
Znów wracały do mnie wspomnienia z tego dnia gdy widziałem ja po raz ostatni.
Była całym moim życiem, jest tyle zagadek, których dnie potrafie zrozumieć. Wszystko jest inaczej.
Nie mogę jej dopuścić do siebie. Ba, nie mogę jej w ogóle poznać. Tak będzie bezpieczniej dla niej.
Ale Kol, tak on nigdy nie odpuści, zawzięta świnia. Najchętniej wyrwałbym mu serce i przebił je kołkiem. A zdychaj psie.
Mam go serdecznie dość. Ale muszę przestać o tym myśleć. Wziąść się w garść. Przecież jestem nowym nauczycielem historii. Będę uczył tą rozbrykaną bandę jak żyło się kiedyś.
A przy okazji będę mieć oko na Elenę. 
Myślałem dalej i sam nie wiem kiedy zasnąłem na fotelu.
Obudziłem się rano, cieszyłem się, że w końcu nadszedł nowy dzień, że będę mógł gnębić tą 2. 
Ubrałem się i zjadłę swój posiłem trochę powiększony, żeby nie zaatakować nikogo przypadkiem.
Otarłem usta i wyszedłem z domu, wsiadłem do wozu i pojechałem w stronę szkoły. 

Fay:

Cioci przywiozła nas w czwórkę pod szkołę. Byłam na nią nadal zła za wczoraj, więc się nie odzywałam.
Od razu udałam się do sekretariatu po nowy plan lekcji.
Szłam powoli sama. Diana i cała reszta stała przy samochodzie z ciocią, żegnając się.      
Usłyszałam za sobą pisk opon i skoczyłam w bok. Jakiś idiota o mało co mnie nie potrącił.Leżałam teraz na prawym boku. Miałam rozwalony cały łokieć. Krew szybko płynęła na asfaltową powierzchnię. Mężczyzna wypadł z samochodu ciocia również przybiegła.
-Nic Ci nie jest?? - zapytał. Spojrzał na mnie i od razu się obrócił.
-Niech się panienka nauczy chodzić. Do widzenia.      
Zatkało mnie.

***********************************

Coś udało mi się natworzyć :D I jak się podoba??:D
Dopiero jak będzie 5 komentarzy napiszę nową notkę ;D
Pozdrawiam :D
  
http://tvd-rebekah-matt.blogspot.com/ <----- To moj nowy blog o Rebekah i Matt Zachęcam do przeczytania 

czwartek, 12 lipca 2012

oo3 ,,Pierwsze łzy spływały mi po policzku."

Fay:
Leżałam w łóżku skulona myśląc o przesłuchaniu. Modliłam się, żeby nas przyjęli. Jenna już złożyła papiery do szkoły. Boże proszę!! -pomyślałam. Spojrzałam na Dianę, ale ona już oczywiście spała.
Jutro będzie chwila prawdy, więc muszę się wyspać.

Klaus:

Leżałem na łóżku przeskakując z kanału na kanał w tv. Myślałem o tym co powiedział mi Kol. To nie może znów się tak skończyć. Wstałem z mojego posłania i wampirzym tempem pognałem w stronę piwnicy.
Zamknąłem za sobą drzwi, włączyłem światło i wyciągnąłem cztery cegły z ściany. Było tam jak zawsze czarne pudełko, takie jak kiedyś używało się do przechowywania dokumentów. Wyciągnąłem  ja i podniosłem wieczko. Leżało w nim pełno dzienników. Od dawna już nie pisałem żadnego pamiętnika. Minęło już chyba z 500 lat. Po tym jak urodziła się Katherine, a jej nie było. Wyciągnąłem pierwszy pamiętnik z ok 1000 roku. Otworzyłem i zacząłem czytać. Doszedłem do momentu, gdy Kol zabił Elizabeth.
Pierwsze łzy spływały mi po policzku. Rzuciłem pamiętnikiem w ścianę, skuliłem się i zacząłem płakać.
Czułem, że te bydle, które przez tyle lat próbowałem zrobić powoli zaczynało znikać. Zakryłem sobie dłońmi twarz i pozwoliłem łzą powoli spływać.

Fay:

Obudziłam się, gdy Diana zaczęła krzyczeć, że już 8 a casting zaczyna się o 9. Czyli będzie już długa kolejka. Wyskoczyłam z łóżka wbiegłam do łazienki. Wykonałam poranną tualetę i wybiegłam na śniadanie. Znów wbiegłam do łazienki umyłam zęby i szybko przebrałam się w jakieś krótkie spodenki i bokserkę. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu była 8.45. Zbiegłam na dół, krzyknęłam do Diany że musimy się spieszyć. Jenna siedziała już w samochodzie i czekała na nas. Byłyśmy nieźle spóźnione i t znów moja wina.
Dojechałyśmy na miejsce było już za pięć 9. Wyszłyśmy i pobiegłyśmy w stronę kolejki, która już była za drzwi. No fuck!!
-Diana widzisz gdybyś się tak nie ociągała byłybyśmy pierwsze- powiedziałam.
Koleżanka zrobiła obrażoną minę i nie odzywała się w ogóle. Dobrze, że zapisałyśmy się przez internet. Bo teraz musiałybyśmy jeszcze z 2 godziny tam stać. No to cały dzień w dupie.
-Wyniki będą wywieszone jutro o 11 na drzwiach domu kultury. - powiedziała, a potem dodała- A teraz zaczynały.!!

Spojrzałam na wyświetlacz było już grubo po 16. Przed nami została już jedna dziewczyna z gitarą.
Po 10 minutach wyszła i ona. Teraz kolej na nas -pomyślałam.
Weszłyśmy do środka. Stanęłyśmy na scenie, odpowiedziałyśmy na wszystkie pytania jurów i zaczęłyśmy  śpiewać.

***************************
Hej :**  Rozdział krótki bo mi się spieszyło. Chcę nadrobić tutaj trochę rozdziałów z tamtym blogiem :D.
Jeżeli się podoba zapraszam do komentowania :**
Pozdrawiam :**

niedziela, 1 lipca 2012

oo2 ,,Ostatnio jak urodziła się Katherine, ona zmarła przy porodzie."

Fay:
Obudziłam się, gdy usłyszałam w głośniku : Proszę zapiąć pasy, szykujemy się do lądowania.
Szturchnęłam Diane, żeby też się obudziła.
Ta to ma mocny sen - pomyślałam i się zaśmiałam. Koleżanka jak zawsze nie wiedziała o co mi chodzi.
-Elena powinna czekać na nas na lotnisku. - powiedziałam tylko i zaczęłam się śmiać.
Po chwili wylądowaliśmy.
-Można odpiąć pasy i skierować się do wyjścia. Walizki już na państwa czekają.
Wyszłyśmy z samolotu. Miałyśmy iść odebrać walizki, ale jakiś facet nas zaczepił.
-Elizabeth, źle że wracałaś!- powiedział młody chłopak.
Wytrzeszczyłam na niego oczy.
-Nie jestem Elizabeth, jestem Fay.- przedstawiłam się.
Facet zrobił zmieszaną minę i odszedł. Dziwne, nikt nigdy z nikim mnie nie pomylił.
Nie zawracałam sobie tym więcej głowy. Odebrałyśmy walizki i skierowałyśmy się w stronę parkingu. Czekała tam na nas Elena z jakimiś dwoma chłopakami. Skierowałyśmy się w ich stronę.
-Hej Elena -powiedziałam. Diana tez się przywitała. W dzieciństwie zawsze w trzy się wygłupiałyśmy, jak Elena przyjeżdżała do nas na wakacje lub święta.
-Elizabeth??- zapytał chłopak, który wyglądał  na starszego.
-Nie jestem Elizabeth!! Ile razy mam to powtarzać. Niech jeszcze ktoś zapyta, a wydrapie im oczy ołówkiem. - krzyknęłam, że wszystkie oczy na parkingu skierowały się właśnie w moją stronę.
Elena mnie zganiła i kazała wejść do samochodu. Zrobiłam to co kazała, a chłopaki zapakowali nasz walizki do samochodu. Byłam wściekła, wręcz oburzona. Serio jak ktoś znów mnie nazwie Elizabeth to wydrapie im ołówkiem oczy -myślałam. Musze kupić zestaw ołówków i zawsze je mieć przy sobie.
Kierowaliśmy się w stronę domu ciotki Jenny. Tutaj spędzałam często wakacje i święta.
Facet, który nazwał mnie Elizabeth okazał się bardzo zabawny. Nazywał się Damon, a ten drugi sztywny Stefan -chłopak Eleny- na jej miejscu wybrałabym tego czarnowłosego przystojniaka. Ale to wybór Eleny, nie mój. Zaparkowaliśmy samochód na podjeździe domu i weszliśmy do środka. Damon przyniósł nasze walizki stękając, że są ciężkie. Przywitałam się z ciocią i weszłyśmy do mojego starego pokoju, który teraz będę dzielić z Dianą. Kurde tylko ona zostawia wielki syf- pomyślałam.
-Możecie się rozpakować, a potem zejdźcie na dół na obiad.
Włączyłam wieże, która tam stała. Leciało akurat: Maroon 5- Payphone. Kocham to.
Razem z Dianą zaczęłyśmy się wypakowywać i śpiewać.Właśnie to zaśpiewamy na castingu.
Po jakieś godzinie zeszłyśmy na dół.
-Ale pięknie pachnie - pochwaliła ciocie Diana.
Elena właśnie z chłopakami schodziła na dół. Co oni tutaj mieszkają??
-Jutro macie ten casting??- zapytała Elena.
-Tak. Musimy wstać o 6, bo kolejka będzie nieziemska. - odpowiedziałam i włożyłam do ust widelec z czymś co przygotowała ciocia.
-No dziewczyny więc dziś musicie iść wcześnie spać. Na wszelki wypadek zapisałam już was do szkoły. Bo potem by was nie przyjęli - powiedziała ciocia.
-Dobra. To mi idziemy do góry jeszcze poćwiczyć. O której kolacja?? - zapytałam i się uśmiechnęłam.
Wszyscy w kuchni zaczęli się śmiać.
-Nic, a nic się nie zmieniłaś. Wciąż byś tylko jadła.- powiedziała. - A jesteś taka chudziutka.

Klaus:
Siedziałem i myślałem o tym co mi powiedział Kol. Musiało mu się przewidzieć. To niemożliwe, że na lotnisku spotkał Elizabeth. Znów mnie wkręca. Cały Kol tylko zabawa mu w głowie. Czy on dalej nie rozumie, że ja mu nie wybaczyłem?? -myślałem gorączkowo.
Szklanka z alkoholem, którą trzymałem poleciała prosto w ścianę. Do pokoju weszła Rebekah.
-Co ci odbija braciszku?? -zapytała z sarkazmem.
-Kol ci nie opowiadał?? -zapytałem i już chciałem rzucać następną szklanką, ale siostra mnie powstrzymała.
-Przestań, bo nam szklanek zabraknie!! Opowiadał!! Ale albo był wypity, albo kłamie, albo to prawda, że sobowtór przyjechał właśnie do tej wiochy zabitej dechami.
-To nie możliwe! Ostatnio jak urodziła się Katherine, ona zmarła przy porodzie. A wtedy Kol - urwałem nie chciałem tego wspominać- no czyli albo jest to jej sobowtór, albo Kol musiał ją wtedy napoić swoją krwią do czego się nie przyznał.
- To w jego typie. Ale gdyby tak zrobił to przez 500 lat by przed tobą nie uciekał. -powiedziała.
-No w sumie tak. Ale skąd mogę wiedzieć co temu durniowi strzeliło do głowy.
-Słyszę, że rozmawiacie o mnie.-powiedział jakiś głos z korytarza.
-I co znalazłeś ja??- zapytałem z nadzieją.
-To musi być ta kuzynka Eleny o której opowiadałeś. Mieszka teraz u niej. Razem z jakąś koleżanką, niezła z niej dupa. No ale wróćmy do niej. Wygląda identycznie co Elizabeth z wyjątkiem włosów. Dziwnie stoją jej na dwa metry.
-Nie mów tak. - krzyknąłem i rzuciłem w niego szklanką złapał ją w locie i zgniótł.
-Wiesz co w takim razie to ty sobie ją sam śledź. Co ja jestem!! Ty będziesz we mnie jeszcze szklankami rzucał!! Wychodzę stąd!!


****************
Hej :** I jak wam się podoba?? Dostałam prawie przy tym wścieklizny, bo jest burza i cały czas net mi się rozłącza. I mam takiego pecha, że najchętniej sama bym rozwalił te szklanki. Spróbuje jak najszybciej dodać. Pozdrawiam :**

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Uwaga!:D

Hej :** Mam pytanie. Czyta ktoś w ogóle tego bloga?? Bo nie będę go pisać.
Pytam tylko czy pisać go dalej??:D
Pozdrawiam :**

piątek, 15 czerwca 2012

oo1 ,,Jej kuzyneczkę zabiję pierwszą."

Fay:
Obudziłam się o 6 rano. Wyskoczyłam z łóżka i wzięłam do rąk gitarę, zaczęłam grać i śpiewać własną kompozycję:
"Czasem nie wiem ile mogę stracić.
Nie wiem nawet ile jesteś wart.
Ta niepewność ciągle dręczy nas.
Ciągle stawia jakiś mur."
 Nie skończyłam śpiewać nawet pierwszej zwrotki gdy do pokoju wpadła mama.
-Kochanie jestem z ciebie taka dumna. - zaczęła mnie przytulać i całować, po chwili spostrzegła, że jestem w piżamie.- Co ty jeszcze nie ubrana?? Zaraz masz śniadanie, a za 30 minut będzie tutaj Dianą z Kaitlyn i jedziemy na lotnisko- zaczęła krzyczeć.
-Tak mamo już się ubieram tylko wyjdź.
Po jakiś 5 minutach przekomarzania się z mamą w końcu wyszła. 
Ubrałam czarne, krótkie spodenki i niebieską bluzkę spadającą z ramienia. Włosy jak zawsze natapirowałam i delikatnie się pomalowałam. Zeszłam na dół po schodach. Mama czekała już na mnie z Dianą i jej mamą. Boże co?? Ja jeszcze nie zjadłam śniadania- pomyślałam.
-Siemasz wszystkim -powiedziałam i szybko wzięłam się za jedzenie śniadania.
Mama zapakowała mi torebkę, włożyła do niej kasę i nie wiem co jeszcze. Pewnie Cole bo wie jak ja uwielbiam. Dobrze, że w tej szkole muzycznej nie trzeba mieć własnych instrumentów i zaczyna się ona o 17. Czyli jakbyśmy sie dostały to zaraz po normalnej szkole mamy następną.
I gdzie tu znaleźć czas na facetów- pomyślałam.
Pobiegłam do góry zapakowałam jeszcze pamiętnik do walizki i ja zamknęłam. Po schodach nie chciało mi się jej taszczyć, więc ją kopnęłam i sama spadła. Matka jak zawsze zaczęła na mnie krzyczeć, a Diana zaczęła śmiać się  wniebogłosy. Po jakiś 5 minutach w cztery zapakowałyśmy się do jednego wozu i odjechałyśmy w stronę lotniska.
Gdy byłyśmy już na miejscu weszłyśmy do samolotu. Pierwszy raz leciałyśmy takim czymś.
Usiadłyśmy wygodnie w fotelach i po starcie zasnęłyśmy. 

Klaus:
Tak mi się nudziło, że postanowiłem iść posłuchać co tam u Eleny. Przez to, że nikt nie zaprosił mnie do środka nie mogłem wejść. Stanąłem pod oknem kuchni i dzięki swoim wyostrzonym zmysłom słyszałem o czym Elena rozmawia  braćmi Salvatore. 
-Teraz nie możecie mówić nic o wampirach. Dziś przyjeżdża moja kuzynka i jej przyjaciółka.- tu się zatrzymała.
-No to jak mamy zabić tabu??-zapytał Damon z nutką ironii.
-Nie wiem ale teraz musicie się hamować. Nie wiem na ile zostaną. Możliwe, że na cały rok, bo wiecie, że jest tutaj ten konkurs muzyczny czy co tam.
-No i co w związku z tym ?? -znów głos Damona.
-One nic nie wiedzą o wampirach, więc nic się nie odzywać przy nich ok.?? 
Więcej mnie już nie obchodziło. Czyli do miasta wprowadzają się dwie nowe panny. Elena nie zazna już spokoju. Szkoda tylko tych dwóch dziewczyn.- pomyślałem i się uśmiechnąłem.
Jej kuzyneczkę  zabiję pierwszą. Należy jej się za Elenę. Pobiegłem w stronę domu, aby zdać relacje Kolowi.

************
Hej :* Rozdział trochę przynudza xd :D ale w sumie trzeba napisać jak one tam przylatują. Potem będzie ciekawsze xd D Dziś powinna pojawić się też notka na drugim blogu :d Tak pod wieczór . W niedzielę nowa notka i tutaj Fay nie będzie tak szybko z kimś  xd :d Najpierw lepiej musi go poznać :D:D
Pozdrawiam :*

środa, 13 czerwca 2012

Bohaterowie :P



Christina Grimmie
Fay Dellov

Razem z swoją najlepszą przyjaciółką Dianą przeprowadza się do 
swojej kuzynki Eleny. Jedzie tam ponieważ jest tam jeden z najsławniejszych
przeglądów młodych talentów muzycznych.
Czy uda jej się dostać i czy przezwycięży swoją naturę??

Diana Winter
Najlepsza przyjaciółka Fay. Obie przeprowadziły się do Eleny.
Ona również bierze udział w przeglądzie muzycznym, razem z Fay.
Czy uda jej się zwyciężyć z prawdziwą miłość  uprzedzenie do osób nadprzyrodzonych??


Klaus Mikaelson

Pijak, nauczyciel i krwiopijcza bestia w jednym. Hybryda, która od 
przyjazdu dziewczyn znęca się nad jedną z nich.
Za co jej tak nienawidzi?? 
Ale czy na pewno?? 

File:Kolnew.PNG

Kol Mikaeson

Drugi debil. Myśli, że jest pępkiem świata. 
(Na początku chciałam go zabić no ale potem pomyślałam nad czym innym)
Jest arogancki i podobny do Klausa. Jest młodszy od brata więc będzie jego uczniem.
Czy miłość zdoła go zmienić??:D


Role drugoplanowe:
-Elena Gilbert 
-Stefan Salvatore 
-Damon Salvatore
-Rebekah Mikaelson
-Elijah Mikaelson
-Jeremy Gilbert 
-Caroline Forbs
-Bonnie Benett
-Jenna

I jeśli ktoś mi się przypomni to dopisze. Bohaterów napisałam dla Alice bo nie wiedziała jak wygląda 
Fay i Diana. Myślę, że teraz będzie ci łatwiej. 
W piątek nowa notka i myślę nad pytaniem: Co byście chcieli tutaj przeczytać ??:D

niedziela, 10 czerwca 2012

Prolog

Fay:
Siedziała z moją najlepszą przyjaciółką u mnie w salonie, gdy w MTV puścili naszą piosenkę : Call Me Maybe.
Zaczęłyśmy wydzierać się na całe gardło. Po chwili dostałam odpowiedź od Eleny, że możemy do niej przyjechać. Zaczęłyśmy skakać z radości. W Mystic Falls jest największy casting muzyczny. Razem z Dianą musimy tam jechać, ale wtedy musimy chodzić tam do szkoły bo za 3 dni zaczyna się nowy rok szkolny. Obie będziemy mieszkać u mojej kuzynki. Jutro mamy samolot. Diana pobiegła do domu się pakować, a ja na górę. 
Była szczęśliwa, że w końcu mogę opuścić te ,,zadupie" i zostać wielką gwiazdą. Od dziecka razem z Diana marzyłyśmy o tym żeby zostać wielkiej sławy piosenkarkami i w wieku 17 lat w końcu nam się to uda!
Skakałam po pokoju, piszcząc i  krzycząc. Po chwili zaczęłam śpiewać jakąś piosenkę.
Dobrze, ze nasze matki się zgodziły na to. No ale zobaczymy czy nas przyjmą. Przez cały rok będą nas uczyć śpiewu i gry na 2 wybranych instrumentach. Było już późno więc poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Przed snem napisałam tylko jedno zdanie do swojego pamiętnika:
,,Ten rok będzie niezwykły". I zasnęłam

Klaus:

Jak co wieczór siedziałem u siebie w pokoju myśląc jak zdobyć krew Eleny. Wiem, że istnieje jeszcze jeden sobowtór, ale nie wiem gdzie jest. Sobowtór Elizabeth. Piękna czarno włosa dziewczyna, delikatna, którą kochałem, ale oczywiście Kol także musiał się w niej zakochać. Aż w końcu wybrała mnie i ....
Nie, nie mogę tego rozpamiętywać. Ja jestem hybrydą, najgorszym stożeniem na  świecie.
Siedziałem tak jeszcze chwilę myśląc jak zacząć pierwszą lekcję historii. Teraz będę mógł  obserwować Elenę 24h na dobę. Po chwili zasnąłem.

*************
Hej :** Nowy blog, nowa opowieść, inni bohaterowie. Myślę, ze się spodoba bo miałam tak jakby wizje xd :D. Jeżeli się podoba zapraszam do komentowania :**