Fay:
Obudziłam się o 6 rano. Wyskoczyłam z łóżka i wzięłam do rąk gitarę, zaczęłam grać i śpiewać własną kompozycję:
"Czasem nie wiem ile mogę stracić.
Nie wiem nawet ile jesteś wart.
Ta niepewność ciągle dręczy nas.
Ciągle stawia jakiś mur."
Nie skończyłam śpiewać nawet pierwszej zwrotki gdy do pokoju wpadła mama.
-Kochanie jestem z ciebie taka dumna. - zaczęła mnie przytulać i całować, po chwili spostrzegła, że jestem w piżamie.- Co ty jeszcze nie ubrana?? Zaraz masz śniadanie, a za 30 minut będzie tutaj Dianą z Kaitlyn i jedziemy na lotnisko- zaczęła krzyczeć.
-Tak mamo już się ubieram tylko wyjdź.
Po jakiś 5 minutach przekomarzania się z mamą w końcu wyszła.
Ubrałam czarne, krótkie spodenki i niebieską bluzkę spadającą z ramienia. Włosy jak zawsze natapirowałam i delikatnie się pomalowałam. Zeszłam na dół po schodach. Mama czekała już na mnie z Dianą i jej mamą. Boże co?? Ja jeszcze nie zjadłam śniadania- pomyślałam.
-Siemasz wszystkim -powiedziałam i szybko wzięłam się za jedzenie śniadania.
Mama zapakowała mi torebkę, włożyła do niej kasę i nie wiem co jeszcze. Pewnie Cole bo wie jak ja uwielbiam. Dobrze, że w tej szkole muzycznej nie trzeba mieć własnych instrumentów i zaczyna się ona o 17. Czyli jakbyśmy sie dostały to zaraz po normalnej szkole mamy następną.
I gdzie tu znaleźć czas na facetów- pomyślałam.
Pobiegłam do góry zapakowałam jeszcze pamiętnik do walizki i ja zamknęłam. Po schodach nie chciało mi się jej taszczyć, więc ją kopnęłam i sama spadła. Matka jak zawsze zaczęła na mnie krzyczeć, a Diana zaczęła śmiać się wniebogłosy. Po jakiś 5 minutach w cztery zapakowałyśmy się do jednego wozu i odjechałyśmy w stronę lotniska.
Gdy byłyśmy już na miejscu weszłyśmy do samolotu. Pierwszy raz leciałyśmy takim czymś.
Usiadłyśmy wygodnie w fotelach i po starcie zasnęłyśmy.
Klaus:
Tak mi się nudziło, że postanowiłem iść posłuchać co tam u Eleny. Przez to, że nikt nie zaprosił mnie do środka nie mogłem wejść. Stanąłem pod oknem kuchni i dzięki swoim wyostrzonym zmysłom słyszałem o czym Elena rozmawia braćmi Salvatore.
-Teraz nie możecie mówić nic o wampirach. Dziś przyjeżdża moja kuzynka i jej przyjaciółka.- tu się zatrzymała.
-No to jak mamy zabić tabu??-zapytał Damon z nutką ironii.
-Nie wiem ale teraz musicie się hamować. Nie wiem na ile zostaną. Możliwe, że na cały rok, bo wiecie, że jest tutaj ten konkurs muzyczny czy co tam.
-No i co w związku z tym ?? -znów głos Damona.
-One nic nie wiedzą o wampirach, więc nic się nie odzywać przy nich ok.??
Więcej mnie już nie obchodziło. Czyli do miasta wprowadzają się dwie nowe panny. Elena nie zazna już spokoju. Szkoda tylko tych dwóch dziewczyn.- pomyślałem i się uśmiechnąłem.
Jej kuzyneczkę zabiję pierwszą. Należy jej się za Elenę. Pobiegłem w stronę domu, aby zdać relacje Kolowi.
************
Hej :* Rozdział trochę przynudza xd :D ale w sumie trzeba napisać jak one tam przylatują. Potem będzie ciekawsze xd D Dziś powinna pojawić się też notka na drugim blogu :d Tak pod wieczór . W niedzielę nowa notka i tutaj Fay nie będzie tak szybko z kimś xd :d Najpierw lepiej musi go poznać :D:D
Pozdrawiam :*
Fajnie, że będzie się to powoli rozwijać, rozdział krótki ale i tak fajny. Powodzenia z kolejnym. ;)
OdpowiedzUsuń